poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 3

Szybko zamknęłam mieszkanie i w pośpiechu złapałam taksówkę. Przez moje zaspanie znowu się spóźnię. Zapłaciłam taksówkarzowi należne, nie odbierając reszty i popędziłam w kierunku budynku. Od wejścia powitały mnie jak zwykle chłodne spojrzenia recepcjonistek i sekretarek. Co ja im takiego zrobiłam? Przebrałam się w expresowym tempie i wbiegłam na salę taneczną. Nasza choreografka nie lubi spóźnień i wyrzuca tych, którzy się spóźniają. Później takie osoby nie dostają roli w przedstawieniach i mogą tylko pomarzyć o ponownym wróceniu tutaj. Dlatego, kiedy stawałam w rząd z innymi tancerzami, zaczęły trząść mi się kolana. Choreografka właśnie coś tłumaczyła grupie, aż w końcu pozwoliła odejść i wykonać rozgrzewkę. Niestety mnie zatrzymała, co nie wróżyło dobrze.
-Panno Fox, spóźniła się pani-moje serce zaczęło szybciej bić.
-Tak wiem, ale...
-Żadnego ale. Jesteś jedną z najbardziej utalentowanych tancerek i odstawiasz takie numery. Przykro mi to mówić, ale są pewne zasady i ciebie one też dotyczą. Wylatujesz z przedstawienia, a główną rolę zamiast ciebie zagra Mia-spojrzałam na moją odwieczną rywalkę, która w tym momencie się uśmiechała. Była zadowolona, bo w końcu udało się jej dopiąć swego.
-Proszę pani....
-Do widzenia panno Fox.
Z bólem serca wyszłam z sali tanecznej, ale nie dałam pokazać swoim wrogom, że mnie to ruszyło. Jak tylko wyszłam na korytarz, schowałam twarz w dłonie i się rozpłakałam. Przechodzący pracownicy budynku pytali czy wszystko w porządku, więc musiałam się pozbierać. Przebrałam się ostatni raz w tym miejscu i wybiegłam na korytarz. Znów poczułam te zimne spojrzenia, których już nie wytrzymałam. Odwróciłam się do nich i zaczęłam krzyczeć.
-Nie macie nic innego do roboty jak tylko obserwować mnie. Wzięlibyście się do robienia czegoś porządnego, ale nie. Wy wolicie kopać leżącego. Już mnie tu nie zobaczycie zadowoleni!-spuścili głowy, a ja wyszłam na zewnątrz i odetchnęłam z ulgą. Straciłam pracę, moje marzenie i nadzieję na utrzymanie mieszkania. Życie zaczyna mi się walić. Jedynym plusem jest to, że pogodziłam się z Brunem. On został ostatnią moją nadzieją na uśmiech na mojej twarzy i rozbawienie w moich oczach. Niczego bardziej teraz nie pragnę jak przytulenie się do jego silnych ramion i wyżalenie się mu. Jednak wiem, że on też ma swoje życie. Nie powinnam mu przeszkadzać. Ruszyłam powoli w kierunku mojego mieszkania i jak tylko tam weszłam, rzuciłam się na kanapę i znów zaczęłam płakać, a moim słuchaczem i pocieszycielem stała się poduszka. Moje marzenie o tańcu zgasło jak płomień świeczki. Bezpowrotnie, zostawiając dym smutku i goryczy.
***
Usłyszałem zamykające się drzwi, a po chwili do salonu weszła szeroko uśmiechnięta Jessica. Kiedy jednak mnie zobaczyła, uśmiech jej zrzedł. Pewnie myślała, że będę w studiu. Podeszła do mnie i ucałowała mój policzek. Miała zostać u koleżanki tylko na jedną noc, tymczasem nie było jej już dwie. Jestem wściekły i mam podejrzenia. Zresztą mam do tego prawo, bo już raz kiedyś mnie zdradziła. Przepraszała, a ja głupi jej wybaczyłem. Jeśli jednak znów to zrobiła to może być pewna, że już nigdy jej nie pozwolę przekroczyć progu tego domu.
-Gdzie byłaś?
-U koleżanki, zostawiłam ci karteczkę.
-Miałaś u niej zostać na jedną noc, a nie na dwie.
-Oj przeciągnęło nam się-odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc-idę wziąć prysznic.
Zniknęła za rogiem, a ja zrezygnowany położyłem się na kanapie, zakrywając głowę kapeluszem. Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. Jessica zapomniała go zabrać, a zawsze przede mną go chowała. Nie powinienem tego robić, ale odczytałem wiadomość, którą dostała od jakiegoś Marka.
Było wspaniale, tak jak zawsze. Wróciłaś do Brunowskiego, więc nie przeszkadzam już w zadowalaniu jego. Całuję twój Mark.
Ps. Wyciągnij od niego w końcu kasę na ten samochód.
Tego się nie spodziewałem. Odłożyłem telefon i czekałem na moją 'ukochaną', która już po chwili wyszła z łazienki i chciała mnie przytulić. Myślała, że załagodzi sprawę, stając obok mnie w samym ręczniku. Tylko, że ona nie wie co przed chwilą odczytałem. Odsunąłem się od niej, a ona spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Wychodzę i jak wrócę ciebie ma tu nie być-powiedziałem z bólem i zbierałem się do wyjścia.
-Bruno, ale dlaczego?-zapytała udając płacz i niewinność. Niestety tym razem na mnie to nie podziałało.
-Mark może ci pomóc w przeprowadzce.
Po tych słowach wyszedłem i pierwsze co zrobiłem to wsiadłem w samochód i zacząłem się zastanawiać, gdzie mam się teraz udać? Phil? Nie, nie chcę mu robić problemów, kiedy może w końcu pobyć z rodziną. Wenus? Tak, to najlepsze wyjście z sytuacji. Zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny i na pewno będzie umiała mi coś doradzić i mnie pocieszyć. Po drodze kupiłem w sklepie jeszcze wino słodkie, ulubione od Angeli i niepewnie już stałem przed jej drzwiami. W końcu zapukałem lekko i dopiero po paru minutach usłyszałem, że przekręca klucz w drzwiach. W końcu, kiedy je w pełni otworzyła, mogłem dostrzec jej sylwetkę. W jej mieszkaniu panował mrok, a ona wyglądała jakby nie miała ochoty żyć. Miała na sobie powyciągane dresy. Włosy w totalnym nieładzie i podkrążone oczy. Jednak dla mnie, wciąż wyglądała jak anioł. Zdziwiła się moim widokiem.
-Bruno?-chyba tylko tyle, była w stanie powiedzieć.
-Widzę, że nie tylko ja potrzebuję pocieszenia-pomachałem jej przed twarzą butelką wina, na co ona mnie wpuściła. 
Kiedyś jak któryś z nas miał jakiś problem to kupowaliśmy wino lub pudełko lodów i pocieszaliśmy się nawzajem. Dziś tradycji ma się stać zadość i uczynimy to samo. Usiadłem naprzeciwko niej i wpatrywałem się w nią. 
-Kto pierwszy opowiada?-powiedziała z bólem w oczach i prośbą, abym to ja zaczął.
-No dobra. Od czego by tu zacząć, może od tego, że Jessica mnie drugi raz zdradziła, a ja wyrzuciłem ją z domu i w sumie to tyle-Angela wybałuszyła oczy i na mnie spojrzała ze współczuciem.
-A to suka-zaśmiałem się na jej słowa, a ona razem ze mną.
-To może teraz ty?
-Hmm.. Spóźniłam się na próbę i wyrzucili mnie z przedstawienia. Zniszczyli moje marzenie i nadzieję na utrzymanie tego mieszkania-teraz to ja wybałuszyłem oczy.
Za zwykłe spóźnienie potraktowali ją jak śmiecia. Zauważyłem, że mojej ukochanej Wenus jest coraz trudniej powstrzymać łzy, więc ją przytuliłem mocno i zacząłem gładzić po włosach. Ona się nie odsunęła tylko jeszcze mocniej się we mnie wtuliła. Wiecie jakie to uczucie trzymać w ramionach cały swój świat? Ja właśnie teraz wiem i wierzę, że uda mi się ją odzyskać. Najpierw tylko muszę wszystko na nowo między nami poukładać, bo nie chcę jej do siebie zrazić. Możemy być na początku przyjaciółmi tak jak kiedyś, takimi bliższymi. Tylko niech wokół niej nie kręcą się żadni faceci, bo ich zabiję.
-Angela nie płacz. Mam pomysł. Znajdę ci jakąś pracę, a teraz potrzebujesz się trochę rozerwać.
-Co, ale jak?
-Pytasz o pracę czy rozrywkę?
-To i to.
-Na początek możesz wystąpić w jakimś teledysku ze mną, a później się zobaczy. Oczywiście dostaniesz należne wynagrodzenie. 
-Ale Bruno, ja nie mogę cię wykorzystywać.
-Ty mnie nie wykorzystujesz, ja ci pomagam, a jeśli chodzi o rozrywkę to mam pewną niespodziankę, więc się szykuj i zaraz wychodzimy.
-Dziękuje-jeszcze raz się we mnie wtuliła.
-Nie ma za co Wenus-zrobiłem cwaną minę, a ona pokazała mi język.
-Mars-krzyknęła i zniknęła za drzwiami łazienki.
Wyszła po niecałych piętnastu minutach. Miała na sobie dopasowane rurki i lekki sweterek. Włosy związała w niedbałego kucyka, a jedyny makijaż jaki miała to tusz do rzęs i błyszczyk na ustach. Jej nie było to potrzebne. Jest piękna i naturalna. Złapałem ją za rękę i wyszliśmy z jej mieszkania. Zaprowadziłem ją do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Parę razy pytała gdzie jedziemy, ale ja byłem nieugięty i jej nie powiedziałem. Kiedy dotarliśmy na miejsce, zakryłem jej oczy i poprowadziłem w moje ulubione miejsce. 
***
Jestem strasznie ciekawa, co ten wariat znowu wymyślił. W końcu odsłonił mi oczy, a ja ujrzałam widok na Los Angeles. To było takie piękne. Jednak to nie wszystko. Obok prowadziła ścieżka, która była przysłonięta drzewami rosnącymi na wprost siebie. Tworzyły nad tą ścieżką wspaniały dach. Ruszyliśmy w jej głąb, a ja nie potrafiłam nic powiedzieć. To miejsce jest wspaniałe. Z każdym krokiem robiło się coraz ciemniej i tajemniczej, ale niesamowicie pięknie i spokojnie. W końcu ścieżka doprowadziła nas na polanę, gdzie rosło mnóstwo kolorowych kwiatów, a trawa była jasna i taka miękka. Położyłam się na niej i spojrzałam w niebo. To miejsce jest idealne na odpoczynek czy przemyślenia. Od razu pokochałam to miejsce. Bruno położył się obok mnie i podarował mi najwidoczniej zerwaną przed chwilą stokrotkę, którą najpierw przejechał wzdłuż mojej twarzy i szyi wywołując łaskotki. Uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Czułam się szczęśliwa i komuś potrzebna. Chwilę ciszy przerwał Mulat.
-Trzeba tu kiedyś zrobić nocowanie w namiocie z całą ekipą-spodobał mi się ten pomysł.
-Bruno to świetny pomysł.
-Wiem, ja mam same świetne pomysły-uśmiechnął się szeroko.
Uderzyłam go lekko z łokcia, a kiedy ten chciał oddać, uciekłam. Niestety Bruno jest szybszy, więc z łatwością mnie dogonił i przewiesił mnie sobie przez ramię. Chciałam się wyrwać, ale nie dałam rady. Położył mnie na trawie i oparł swoje ręce obok mojej głowy, co sprawiało, że wisiał nade mną. Ucałował moje oba policzki i czoło, na koniec patrząc głęboko w oczy.
-Przeszły panią ciarki czy mi się wydaję?-zapytał z pewnym siebie uśmiechem.
-Wydaje ci się.
-A ja myślę, że tak na mnie reagujesz. Nie martw się, każda dziewczyna w moim towarzystwie tak na mnie reaguje.
-Nie bądź taki pewny siebie głupku-zrzuciłam go i uciekłam do samochodu.
Bruno przybiegł po chwili i udał obrażonego, więc ucałowałam jego policzek, a ten się uśmiechnął. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale musieliśmy wracać. Bruno mnie odwiózł, pożegnał się ze mną i pojechał załatwiać nasz wypad pod namioty z całą ekipą, a ja czekałam na Susan. Miała przyjść, bo się martwiła o mnie, ale kiedy zobaczyła, że się uśmiecham i jestem szczęśliwa to powiedziała tylko 'Bruno' i już o nic nie pytała. Opowiedziałam jej o polanie i namiotach. Zareagowała tak samo spontanicznie jak ja i od razu się zgodziła. W końcu trzeba korzystać ze zwariowanych pomysłów i dać się ponieść szaleństwu. Susan postanowiła u mnie nocować, więc zrobiłyśmy sobie wieczór filmowy.

  • Podobał się rozdział? Mam nadzieję, że tak i czekam na wasze opinie. Dziękuje kochani za ostatnie komentarze i Pozdrawiam ♥




12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrzynasz mała :D oj nieładnie. Cieszę się, że Cię inspiruję, ale użyj własnej wyobraźni.. Ta scena z Jessicą jest prawie identyczna do mojej. Słabe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznijmy od tego, że czytam twoje opowiadanie i bardzo mi się podoba, ale nie zrzynałam od ciebie. Czytałam masę opowiadań, gdzie działy się podobne sytuacje i nikt nikogo o nic nie oskarżał. Zdrada była po prostu jak najbardziej alternatywną wersją na rozstanie Bruna i Jessici. Jeśli jednak uraziłam cię w ten sposób, że (jako nie jedna z wielu) użyłam tego motywu to przepraszam. Zapewniam jeszcze raz, że piszę samodzielnie i od nikogo nie zgapiam. Faktycznie sceny są podobne, ale to może i wyłącznie dlatego, że byłaś pewnego rodzaju motywacją i utkwiło mi to w głowie podczas pisania, dlatego tak wyszło. To nie jest moje pierwsze opowiadanie (pierwsze o Brunie) i nigdy nie miałam takiej sytuacji. Rozumiem, że mogłaś się za to wkurzyć, więc jeszczer raz przepraszam i następnym razem zanim dodam jakiś rozdział przeanalizuję go więcej razy. Pozdrawiam i mam nadzieję, że się zzłościsz, bo nie chciałam nikogo urazić ;)

      Usuń
    2. Ale ja robię awanturę, ponieważ ja staram się, jak mogę, a Ty mi to podkradłaś. Prawa autorskie. I nie usprawiedliwiaj się innymi blogami, gdyż ja prowadzę swojego, który jest dla mnie bardzo ważny. I proszę cię, sytuacja prawie identyczna. Nie wmawiaj mi, że to był przypadek.
      Z góry dziękuję za zrozumienie i wysłuchanie.

      Usuń
  4. Ja wale, sora, że piszę ten komentarz po raz 3 ale klawiatura ze mną nie współpracuje.Za spóźnienie, wyrzucić z pracy i zrujnować komuś życie? Współczuję jej. A jessica to szmata więc dobrze, że Bruno tak zareagował i jej nie przebaczył. Tylko ta scena jest mi strasznie znana z bloga mojej przyjaciółki zuzy :/ Takie deja vu.Nie chcę cię osądzać, ale zgapianie jest słabe i fajnej by było jakbyś napisala coś bardziej orginalnego, i skoro tak robisz to nie wiem czy twój blog jest twoją osobistą twórczościom, a szkoda bo zapowiadał się bardzo interesująco. Jestem tobą strasznie zawiedziona:( Też chciałabym mieć takiego przyjaciela, który pocieszy cię w każdej chwili ( oczywiście mam najlepszą przyjaciółkę, która jest ze mną zawsze i mnie pociesza :* ale tu chodzi o bruna <3 ) czekam na next i mam nadzieję, że się poprawisz i będziesz pisać samodzielnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjaśnienia w moim kometarzu powyżej. Muszę przyznać zrobiło mi się smutno, że tak wyszło, ale to nie moja wina, że wpadłam na podobny pomysł. Tak wiem, według was zrzynałam, więc przepraszam, że sceny są podobne. Obiecuję poprawę, tym bardziej, że pierwszy raz przydarzyła mi się taka sytuacji. To jest moje pierwsze opowiadanie o Brunie, ale pisałam też wiele innych historii i nigdy nie było takich problemów. Jest to moje 5 czy nawet 6 opowiadanie z kolei, ale mniejsza z tym. Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję, że to niezniechęci się do czytania moich wypocin.

      Usuń
    2. spoko, tylko, że te sceny są podobne prawie słowo w słowo :/ Tylko spójż:
      - tu i tu jess mówi, że była u koleżanki
      - tu i tu bierze prysznic
      - tu i tu przychodzi sms
      - tu i tu bruno każe jej sie wynośić i wychodzi.
      Sory, że cię posądzałam o to że zrzynałaś, ale ta i ta sytuacja jest niemal identyczna. Jesteśmy ludzmi i każdy popełnia błędy, więc nie mam ci tego za złe. Raczej mnie nie zniechęci, bo twoje opowiadanie jest naprawdę fajne i super się zapowiada :)

      Usuń
    3. Tak wiem, że są podobne. Przed chwilą przeczytałam i przeanalizowałam i muszę przyznać, że nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo są podobne. Mimo wszystko przepraszam, ale tak jak już pisałam. Nie spodziewałam się, że są tak bardzo podobne. Dziękuje za wyrozumiałość i oczywiście Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Podobał :)). Cudowny.
    Ohh chciałabym mieć takiego przyjaciela !
    A wgl. Hmm Bruno coraz odważniej sobie pogrywa. <3<3
    Czekam !
    I zapraszam jutro do siebie :*.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Szkoda mi Angeli, bo przez jedno głupie spóźnienie straciła role. A Jessica... Szkoda gadać... Bezczelna (juz nie mowię kto). Bruno i Angela sa tacy słodcy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń