-Martwiłem się, nigdy więcej nie wypuszczę cię nigdzie samej.
Zbliżałem się znów do niej powoli chcąc ją pocałować, ale ona się odsunęła.
-Coś się stało?
-Przecież my jesteśmy przyjaciółmi.
-Słucham?
Tak jak wcześniej odczuwałem radość, bo moja ukochana Angela mnie pamięta tak teraz czuję smutek i niemoc, bo zapomniała o tym co nas łączyło przed jej wypadkiem.
-Angela kochanie skup się. Miałaś wypadek samochodowy przez który straciłaś chwilowo pamięć. Pamiętasz mnie, ale nie pamiętasz, że byliśmy razem. Powiedz, że chociaż coś ci się tli związanego ze mną, z nami-powiedziałem drżącym głosem.
Zauważyłem w jej oczach łzy, zdziwienie i żal. Moje serce w tej chwili pękło.
-Bruno przepraszam, ale jestem zmęczona.
-Rozumiem.
Powiedziałem i wyszedłem z jej sali z bolącym sercem. Kopnąłem krzesło na korytarzu i usiadłem na ziemi chowającym twarz w dłoniach. Nie musiałem długo czekać, żeby moje oczy zaczęły wytwarzać gorzkie łzy. W tym momencie byłem zły na cały świat. Chciałem zniknąć, uciec i już nie wrócić. Moje życie w tej chwili straciło sens, bo niby jak mam żyć bez ukochanej? Poczułem czyjś uścisk na ramieniu, podniosłem głowę i ujrzałem zmartwionego Phila.
-Bruno, wszystko w porządku?
-Ona nie pamięta nas, naszej miłości. Tego co nas łączyło przed tym wypadkiem-z każdym słowem głos mi załamywał.
Ujrzałem policjanta, który nam się przypatrywał. Podszedł do mnie i poprosił o rozmowę, więc się zgodziłem.
-Wypadek samochodowy pani Angeli to nie przypadek. Ktoś specjalnie nakierował na nią swój rozpędzony samochód, blokując hamulec. Zdążyliśmy ustalić, że samochód należy do niejakiego Franka Dile. Przeszukaliśmy jego mieszkanie, w którym znaleźliśmy dużo zdjęć pana dziewczyny. Najwięcej z panem prawdopodobnie na Hawajach.
W tej chwili wszystko w mojej głowie zaczęło się układać. Najpierw wizyta Jessici, która stwierdza, że jest ze mną w ciąży, a później ten cały wypadek i nagle okazuje się, że samochód należy do Franka, którego Angela spławiła.
-Czy znaleźliście go?
-Jeszcze nie. Poszukiwania już zaczęte, najprawdopodobniej ukrywa się u kogoś kto może być związany z tą całą sprawą.
-Jessica.
-Słucham?
-Jessica Caban, u niej może być-powiedziałem pewny swojego.
-W takim razie trzeba tam pojechać.
Ruszyłem razem z dwójką policjantów do domu Jessici. Nie wiem czy to również jej sprawka, ani czy zna w ogóle tego całego Franka, ale jej wizyta przed wypadkiem wydaje mi się być podejrzana. Muszę się teraz skupić na zemście, aby zapłacić winnym wypadkowi mojej Wenus, a później jej pomóc przypomnieć sobie wszystko to co nas łączy.
***
Właśnie odzyskałam od mojego lekarza mój telefon. Usiadłam na łóżku i zaczęłam go przeglądać. Od zdjęć i wiadomości po notatki i inne pierdoły. Natrafiłam na parę zdjęć moich i Bruna. Najbardziej wzruszyły mnie te na których się całujemy. Znalazłam nawet filmik na którym ja i Bruno jesteśmy razem. On mnie przytulał, całował w czoło i w policzek. Co jakiś czas przygryzał moją dolną wargę i wypowiadał te dwa magiczne słowa 'Kocham cię'. Patrzył na mnie z taką miłością, przed chwilą był tu, przy moim łóżku i mówił mi jak bardzo się o mnie martwił, a ja nie potrafiłam odwzajemnić jego uczucia. I co teraz? Jak mam teraz najnormalniej w świecie powrócić do tego, jeśli nawet nie wiem co nas wcześniej spotykało jako parę. Stałam się bezsilna. Po raz pierwszy od wielu lat moja miłość do Bruna jakby została hamowana prze moją własną bezsilność i niewiedzę. Poczułam na policzku łzę, która wyrażała w tej chwili moje uczucia.
***
Jeden z policjantów zapukał w drzwi domu Jessici, a ja stałem z boku i wszystkiemu się przyglądałem. Zdziwiona dziewczyna powiedziała od razu, że chce rozmawiać ze swoim prawnikiem, co tylko potwierdziło, że ma coś do ukrycia. Patrzyłem jak zostaje wprowadzona do radiowozu i patrzy na mnie. Nie ruszyłem się z miejsca, funkcjonariuszom powiedziałem, że do szpitala pójdę sam. Wyruszyłem w drogę, pełny smutku i jakby zagubienia. Dlaczego zawsze wszystko musi się zawalić, kiedy jest tak dobrze?
Dotarłem do szpitala i skierowałem się w stronę sali Angeli, która pakowała się z pomocą Phila.
-Jesteś Bruno i co?
-Później o tym pogadamy Phil, odwieziesz nas?
-Jasne.
Pomogłem Angeli z jej małą torbą, w której miała zaledwie tylko swoje ciuchy, które miała na sobie w trakcie wypadku i swoją torebkę. Całą drogę w samochodzie przemilczeliśmy. Weszliśmy do domu i zrobiłem nam gorącą herbatę. Usiedliśmy na kanapie, ale między nami wciąż panowała cisza. Niechcąc przeszkadzać Wenus w przemyśleniach, poszedłem na górę. Zacząłem grać smutną melodię i tak spędziłem wieczór. Odkładając gitarę, zauważyłem na zegarku godzinę 23:00. Zmęczony wziąłem szybki prysznic, przebrałem się i położyłem się do łóżka. Kiedy już zasypiałem, usłyszałem otwierające się drzwi do mojego pokoju. Podniosłem się, a w progu ujrzałem Angelę.
-Czy mogę się położyć spać z tobą? Miałam zły sen.
Pokiwałem głową i gestem ręki wskazałem jej miejsce obok siebie. Ta położyła się, a ja ją przykryłem kołdrą i niepewnie przytuliłem się do jej pleców, trzymając rękę na jej talii jak to miałem w zwyczaju. Nie usłyszałem protestu z jej strony, więc z małą ulgą w końcu udałem się do krainy snów.
- Co na to powiecie? Zaskoczyłam was? Szybko wstawiłam rozdział i trochę zmieniłam bieg akcji, więc czekam na wasze opinię. Dziękuje ślicznie za ostatnie motywujące komentarze, jesteście wspaniali. Dzięki wam widzę sens w pisaniu. No nic już nie będę przeciągać, więc papa kochani :*
- No może jeszcze troszkę xD Ps. Wróciła mi wena, więc może następny odcinek w Nowy Rok? Pozdrawiam ♥