środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 1

*Czas teraźniejszy*
Obróciłam się na drugi bok i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 3:00. Przetarłam oczy i wstałam z łóżka. Usiadłam na parapecie w oknie i obserwowałam bezchmurne niebo. Znów nie mogę spać, mam koszmary. Dlaczego to nie chcę odejść, tylko rujnuję moje życie, jakby już nie było ruiną. Pewnie zastanawiacie się dlaczego, już mówię. Po wyjeździe Bruna, wszystko się zmieniło. Na początku pisaliśmy do siebie listy, dzwoniliśmy i mimo odległości, nasze uczucie wydawało się bardziej rozwijać. Kochałam go całym sercem i wyczekiwałam jego powrotu. Niestety jak na złość, wszystko musiało runąć jak jakiś pieprzony domek z kart. Moi rodzice, których kochałam ponad wszystko, mieli wypadek samochodowy i tego nie przeżyli. Zmarli na miejscu, zostawiając mnie samą na tym świecie. W naszym domu na Hawajach, nie mogłam znieść tej samotności. Zamknęłam się w sobie i żyłam przeszłością. Załamałam się, sprzedałam dom (za dużo przypominał) i wyjechałam. Jakby tego wszystkiego było mało, zerwałam kontakt z Brunem. Widząc go w telewizji w moich oczach od razu pojawiają się łzy. Zrobił to, pokazał na co go stać. Stał się kimś. Teraz jest sławny i razem ze swoim zespołem tworzy coś wspaniałego. Cieszę się z tego, zawsze chciał coś osiągnąć. Nigdy się nie poddawał i chodź było trudno to spełnił swoje marzenie. Teraz z pewnością jest szczęśliwy. Czy myśli czasem o mnie? Czy mnie jeszcze pamięta? Po moim wyjeździe nie rozmawiałam z nim ani razu, a on nie wie, że jestem w tym samym miejscu co on. Może to i dobrze? Układa sobie życie beze mnie, przecież ja mu nie jestem do niczego potrzebna. Na pewno mocno go zraniłam i wiem, że wybaczenie mi tego byłoby ciężkie. To jest główny powód tego, żeby lepiej nie mieszać mu w życiu. Po za tym znalazł już swoje szczęście. Jest z niejaką Jessicą Caban. Muszę przyznać, że jest śliczna, ale nie wiem jaki ma charakter. Chociaż skoro Bruno ją tak mocno kocha i zapomniał o mnie to na pewno jest dobra. Mniejsza o to, wiecie co można z tego wszystkiego wywnioskować? Totalnie zniszczyłam sobie sama życie. No może oprócz tego, że w końcu znalazłam przyjaciółkę. Nazywa się Susan. Jest ona niską blondynką z zielonymi oczami. Bardzo zwariowana, wszystko w jej życiu jest spontaniczne i nie do końca przemyślane, ale mimo to jest szczęśliwa. Tylko ona zna o mnie całą prawdę, o moim życiu i o tym co przeszłam. Bez niej nie dałabym sobie rady. Jest taka sama jak Bruno, potrafi mnie wesprzeć i pocieszyć kiedy tego potrzebuję. Ona wie też o tym co łączyło mnie i Bruna. Wiele razy chciała, żebyśmy się spotkali, ale jest jeden haczyk. My jesteśmy zwykłymi dziewczynami, a on jest gwiazdą. Po za tym ma tą swoją Jessicę. Szczerze? Nie cierpię jej. Wiem, że jej nie znam, ale mimo wszystko nic nie zmieni mojej miłości do Petera i zżera mnie zazdrość od środka, kiedy widzę ich razem w telewizji lub jakiejś gazecie. Może już dosyć o tym, teraz trochę o tym co robię i gdzie mieszkam. Otóż mieszkam w małym mieszkaniu w jednym z budynków. Nie jest duże, ale przytulne. Po za tym mieszkam sama, więc nie potrzeba mi niczego większego. Moja praca? Razem z Susan pracujemy jako tancerki. Raczej są to jakieś małe role w musicalach czy przedstawieniach, ale przynajmniej robimy to co kochamy. Chociaż prawdą jest też to, że musimy znaleźć coś, gdzie więcej płacą. Dlatego w tej sprawie dzisiaj się spotykam z tą wariatką. Ma dla mnie jakąś propozycję no i chce mi przedstawić swojego nowego chłopaka. Mam nadzieję, że ten będzie jakiś w miarę ogarnięty. Zresztą to jej wybór, nie mój. Jednak to nie zmienia faktu, że się o nią martwię. Każdego swojego chłopaka mi przedstawia i z góry musi być przygotowany na to, że go nie polubię. Podobno dzisiaj ma się to zmienić. Zobaczymy, kogo znów wytrzasnęła. Zeszłam z parapetu i poszłam sobie zaparzyć świeżej kawy. Po jej wypiciu, stwierdziłam, że muszę trochę posprzątać mieszkanie. Włączyłam moją płytę z moimi ulubionymi składankami i zabrałam się do roboty. Kiedy usłyszałam piosenki Michaela Jacksona, zaczęłam nucić pod nosem. Jak można się domyślić, miłością do jego muzyki zaraził mnie Bruno. Jego piosenek też nie zabrakło na tej płycie. Właściwie to składanka obejmuje tylko ich piosenek. W końcu to ich mogłabym słuchać w kółko i bez przerwy. Czasami przy piosence Bruna "Count on me" płaczę. Wciąż pamiętam, kiedy dumny przyjaciel do mnie przybiegł i powiedział, że napisał o nas piosenkę. Od pierwszego przeczytania tekstu już ją pokochałam. Ogarnianie mieszkanie zajęło mi około dwóch godzin. Później wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i w biegu zabrałam torebkę. Zamknęłam mieszkanie i wyszłam z budynku. Promienie słońca, od razu rzuciły mi się w oczy, toteż założyłam moje ukochane ray bany. W tym samym momencie zaczął dzwonić mi telefon. Wyjęłam go jak najszybciej z torebki i odebrałam.
-Halo, Susan?
-Angel, gdzie jesteś? Ja i mój ukochany czekamy na ciebie.
-Tak wiem przepraszam. Za chwile będę, w naszej kawiarence prawda?
-Tak, tylko się pośpiesz.
-Ok.
Rozłączyłam się i w dosłownie ostatniej chwili złapałam taksówkę. Kiedy dojechałam na miejsce, ściągnęłam okulary i pośpiesznie weszłam do kawiarenki. Od razu zauważyłam Susan, ale jej chłopak był odwrócony do mnie tyłem. Jakoś dziwnie znajoma ta sylwetka, ale pewnie tylko mi się wydaję. Przywitałam się z przyjaciółką i dopiero teraz spojrzałam na chłopaka. Rozszerzyłam usta ze zdziwienia i nie byłam w stanie nic powiedzieć. Przede mną stał Eric, brat Bruna. Jak ja go dawno nie widziałam. Niewiele się zmienił. Eric na mój widok od razu się uśmiechnął.
-Angela, tyle czasu cię nie widziałem-przytulił mnie mocno, a ja odwzajemniłam uścisk.
-Tak.
-Co ty tu robisz? Od kiedy mieszkasz w LA?
-Już dosyć długo, ale to nieważne.
Zasiedliśmy do stolika i rozmawialiśmy o wszystkim, co się u nas pozmieniało. Susan ucieszyła się, że po raz pierwszy podoba mi się jej wybranek. Chociaż w tym wszystkim czuję jej podstęp. Ona doskonale wie, że Eric jest członkiem zespołu w którym gra Bruno. Mam nadzieję, że to dosyć spotkań ze starymi znajomymi, bo jakbym spotkała Bruno, to chyba bym uciekła. Susan odeszła od stolika i poszła odebrać telefon. Ja zostałam sama z Erickiem.
-Angel, Susan mi wszystko powiedziała.
Spojrzałam na niego i przygryzłam wargę z zakłopotania.
-Wiesz, że ja i Bruno byśmy ci pomogli. Nie musiałaś zrywać z nim kontaktu, on to bardzo przeżył.
Spuściłam wzrok, a w moim gardle poczułam gulę.
-On też wie?
-Nie, ale musi się dowiedzieć.
-Nie, proszę nie mów mu nic.
Naszą rozmowę przerwała Susan, która szeroko się uśmiechała.
-Kto dzwonił?-chciałam oderwać uwagę Erica ode mnie.
-Mój przyjaciel. Zaraz tu przyjedzie, bo Eric mu powiedział, że to ważne.
Po tych słowach ją przejrzałam i jak najszybciej wybiegłam z kawiarni. Szłam przed siebie i się z kimś zderzyłam. Ja to mam pecha, tą osobą oczywiście okazał się być Peter. Spojrzał na mnie i nie potrafił nic powiedzieć. Obok nas zjawiła się również Susan i jego brat. Bruno był w szoku i gdy chciałam odejść, zatarasował mi drogę. Ja jednak go wyminęłam i odeszłam. Nie reagowałam na ich wołania. Kiedy ich już zgubiłam uśmiechnęłam się sama do siebie. Ten jego uśmiech, dołeczki i ciemne oczy, które pojawiają się co noc w moich snach. Oczywiście nie mogło zabraknąć również jego słodkich perfumów. Na sobie miał jak zwykle koszule w kratę, ciemne spodnie i trampki. Zawsze lubiłam sposób, w jaki się ubierał. Niewiele myśląc i chcąc odetchnąć, ruszyłam na plażę. Tam szłam powoli i wspominałam. Nawet nie zauważyłam kiedy na dobre się rozpłakałam. Susan dzwoniła cały czas do mnie, ale ja nie odbierałam. Musiałam pobyć trochę sama i wszystko przemyśleć.
***
Stałem i wpatrywałem się w miejsce, gdzie przed chwilą uciekła Angela. Byłem w szoku, że ją zobaczyłem. Była tak blisko, ale uciekła. Dlaczego? Czy ja zrobiłem coś złego? Czy chciałem czy nie, powróciły dawne wspomnienia. Tak bardzo ją kochałem, a ona zerwała ze mną kontakt. Nie odbierała telefonu, nie odpisywała na listy. Kiedy pojechałem do niej do domu, w drzwiach zobaczyłem jakieś starsze małżeństwo. Powiedzieli, że kupili ten dom, a poprzedni właściciele wyjechali. Załamałem się, chciałem ją odnaleźć, ale jak? Przecież ona mogła wyjechać wszędzie. Teraz jak już zacząłem układać sobie życie, ona znów się pojawiła. Muszę przyznać, że kiedy znów ją zobaczyłem, moje serce zaczęło bić o sto razy szybciej. Chciałem ją zatrzymać, ale ona miała łzy w oczach i nie miała najwidoczniej ochoty mnie oglądać. Do tego mój brat i jego dziewczyna próbowali ją zatrzymać. Podszedłem do Erica.
-Eric, czy to była Angela?-spojrzał na mnie niepewnie.
-Tak.
-Dlaczego przede mną uciekła, co się stało?
-Bruno, chodź do kawiarni. Zaraz wszystko ci wytłumaczymy, a ty Susan dzwoń do niej. Ona nie może zrobić niczego głupiego.
Po tych słowach, poczułem ukłucie w sercu. Jeżeli Angeli by się stało coś złego to ja bym tego nie przeżył. Sam nie wiem co czułem w stosunku do niej. Żal, złość, smutek, ale najbardziej wciąż chciałbym być przy niej i o nią dbać. Zasiedliśmy do stolika, a Eric i Susan od razu zaczęli mi opowiadać tą całą zakręconą historię z Angelą. Byłem w szoku, kiedy usłyszałem o śmierci jej rodziców. Musiało jej być ciężko, jeśli wyjechała. Przecież Hawaje kochała najbardziej. Nie chciała ich nigdy opuszczać. Miała depresję, z której wydostać się jej pomogła Susan. Ze mną zerwała kontakt, bo nie chciała mnie martwić. Stwierdziła, że ona i jej depresja może być dla mnie problemem. Jak tak w ogóle mogła pomyśleć, przecież ją kochałem, pomógłbym jej. Moi towarzysze przestali opowiadać i nastała cisza. Susan poszła ostatni raz zadzwonić do Angeli, która od pewnego czasu nie odbierała telefonu. Wróciła i miała łzy w oczach.
-Co się stało?-zapytał Eric.
-Ona znów nie odebrała. Boję się o nią.
-Spokojnie kochanie, może musi to wszystko przemyśleć i wróci cała i zdrowa-przytulił ją mocno, a Susan rozpłakała się na dobre. Jak się uspokoiła, spojrzała na mnie.
-Już raz próbowała się zabić. Połknęła jakieś środki nasenne i wylądowała w szpitalu. To było jeszcze wtedy, kiedy była w depresji. 
Na te słowa, od razu zareagowaliśmy. Wsiedliśmy w mój samochód i pojechaliśmy do jej mieszkania. Ja i Eric czekaliśmy na korytarzu, a Susan poszła zapukać. Angela otworzyła drzwi. Miała roztargane włosy i czerwone oczy. Mimo to wciąż miała w sobie to coś, co mnie zawsze do niej ciągnęło. Rzuciła się w ramiona Susan i znów rozpłakała. Weszły do jej mieszkania i zamknęły drzwi. Dostałem sms-a, którego od razu odczytałem. Był on od Susan.
Jedźcie do siebie, ja się nią zajmę.
                                            Susan
Niewiele się zastanawiając pojechaliśmy do domów. Wszedłem do środka i od razu rzucił się na mnie Geronimo. Pogłaskałem go i ruszyłem w głąb domu. Na lodówce była karteczka od Jessici. Wyszła z koleżanką i będzie u niej nocować. W sumie po dzisiejszych wydarzeniach, było mi to na rękę. Usiadłem na kanapie i piłem. Chciałem chodź na chwilę zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Nie jestem w stanie zrozumieć tego co przeszła Angela. Chciałbym cofnąć czas i jej pomóc. Gdyby nie moja kariera, byłbym przy niej i bylibyśmy wciąż razem. Obwiniałem się. Co teraz? Przecież ona jest niedaleko, mógłbym wszystko naprawić, ale co z Jessicą. To prawda pokochałem ją, ale nikt nie jest zdolny zastąpić moją pierwszą miłość jaką jest Angela. Dlaczego życie jest tak bardzo skomplikowane i beznadziejne?


  • Przepraszam, że tak smutno, ale chciałam podkreślić ogrom ich sytuacji. Następne rozdziały będą już inne, zresztą zobaczycie sami. Mam nadzieję, że się wam spodobało i Pozdrawiam :*


1 komentarz:

  1. Genialny rozdział. Bardzo wciągnęła mnie ta historia. Zal mi Angeli. I Bruna. On musi jej pomoc. Biore sie za czytanie kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń