niedziela, 9 sierpnia 2015

Prolog

*Hawaje, 2003*
Całą lekcję bezsensownie wpatrywała się w okno i wyczekiwała dzwonka. Była szczęśliwa, że już jutro może odebrać świadectwo i rozpocznie wakacje. Kolejne wakacje u boku jej najlepszego przyjaciela. Dzięki niemu ten błogi odpoczynek zawsze był wyjątkowy i zwariowany, nigdy się nie nudzili. Nie miała przyjaciółki, lepiej dogadywała się z chłopakami. Sama nie wiedziała dlaczego, ale nie przeszkadzało jej to. Dzięki temu ma dwóch najlepszych przyjaciół, którzy są zawsze przy niej. Podczas jej rozmyślań, zabrzmiał tak bardzo upragniony dzwonek. Jak poparzona spakowała się szybko i wybiegła z klasy. Popędziła do szatni i ostatni raz już w tym miejscu, przebrała buty. Kiedy wychodziła, dostrzegła czekających na nią przyjaciół. Bruno od razu się szeroko uśmiechnął i do niej podszedł. Złapał ją za rękę i tak wyszli ze szkoły. Obok nich szedł Eric, brat Bruna, który zawzięcie mówił o wygranym meczu koszykówki przez jego drużynę. Angela zauważyła, że wszystkie dziewczyny się na nich patrzą i mają ochotę ją rozszarpać wzrokiem. W sumie to się im nie dziwiła. Bruno jest jednym z najprzystojniejszych i najbardziej pożądanych chłopaków w tej szkole, a teraz idzie z nim, trzymając się za dłonie. Nie zwracała na to jednak dużej uwagi, tylko uśmiechała się szeroko i rozmawiała z nimi. Znali się od paru ładnych lat, jak już byli dziećmi to się przyjaźnili. Można ich nazwać takim starym, dobrym małżeństwem. Zawsze i wszędzie razem. Angela bardzo wspierała Petera w tym co robi. Chodziła na każdy jego występ, gdzie grał z grupą jego taty. Kochała patrzeć na niego, kiedy był w swoim żywiole. Kochała jego głos, taniec i to jak temu się w pełni poświęcał. Od zawsze trzymała kciuki za rozwój jego kariery. Jako jedyna z nielicznych, widziała parę jego tekstów, które sam napisał. Jedną piosenkę nawet napisał o ich przyjaźni. Jak można się domyślić tą piosenką jest "Count on me". Była dumna z tego, że jej przyjaciel dąży do celu i się nie poddaje. Chodź na razie była szczęśliwa, bo był obok to wiedziała, że to może się zmienić. Bała się, że kiedyś się rozstaną na zawsze, a ona nie da sobie rady. Bruno był pierwszą osobą, która dowiedziała się o jej tanecznym talencie i w pełni ją wspierał tak jak ona jego. Wiele razy bronił jej, pomagał i ratował z trudnych sytuacji. Dzięki niemu, nigdy nie była zraniona przez żadnego chłopaka. Zawsze był obok i pozwalał wypłakać się w ramię. Jak nikt inny pocieszał i uspokajał. Doszli pod jej dom. Mimo tego, że mieszkają naprzeciwko to Bruno i tak zawsze odprowadzał ją pod same drzwi i dopiero wtedy odchodził. Stanęli twarzą w twarz.
-Angela, masz dzisiaj wieczorem czas?
-Mam, a co pan Brunowski kombinuje?-poczochrała go po jego loczkach.
-Muszę ci coś powiedzieć. Bądź gotowa o 20.
-Tak jest-uśmiechnęła się szeroko i go przytuliła.
Bruno na pożegnanie ją jeszcze ucałował w czoło i powiedział tak dobrze znane jej słowa "do zobaczenia Wenus". Pokręciła ze zrezygnowania głową i weszła do domu. Jej rodziców jeszcze nie było, więc była sama. Położyła plecak w kąt i nalała sobie soku pomarańczowego. Pewnie zastanawiacie się , dlaczego Wenus? Otóż Bruno tak ją nazywa, bo uważa, że jego przyjaciółka jest zwariowana i nie jest z planety ziemskiej. Nie denerwowało ją to jak na nią mówił. Już się przyzwyczaiła do jego poczucia humoru. Zaczęła się zastanawiać, co tak ważnego jej przyjaciel chce jej powiedzieć, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Wtedy się jeszcze nie spodziewała, że pożegnanie z Brunem odbędzie się tak wcześnie. Po wypiciu soku, umyła szklankę i pomaszerowała do swojego pokoju. Włączyła muzykę i zaczęła tańczyć przed swoim ogromnym lustrem. Kiedy dopadło ją zmęczenie, przerwała swoje pląsy i zbiegła na dół. Przywitała się z rodzicami, którzy już wrócili, czyli było już późno. Spojrzała na zegarek, który wskazywał 19:30. Pędem pobiegła do łazienki i wzięła szybki prysznic. Później ubrała się szybko i związała swoje długie włosy w luźną kitkę. Gdy skończyła, usłyszała wołanie jej mamy z dołu. Bruno już przyszedł. Zeszła na dół i się z nim przywitała.
***
Opuściliśmy jej posesję w ciszy i tak samo cicho, nie odzywając się szliśmy w kierunku plaży. Nie wiedziałem jak mam jej powiedzieć, że jutro wyjeżdżam do Los Angeles. Tak bardzo nie chcę jej tu zostawiać, ale tu też nie spełnię swoich marzeń. Jadę tam razem z moim bratem Erickiem i mam nadzieję, że uda nam się coś osiągnąć. W końcu tak bardzo się staramy. Oby tylko Angela się nie załamała, bo wtedy ja również się załamie. Jest dla mnie bardzo ważna, bardziej niż przyjaciółka. Kocham ją całym sercem, ale jeśli powiem jej to dzień przed moim wyjazdem to ją zranię. Tak bardzo chciałbym ją zabrać ze sobą, mogłaby wtedy rozwinąć też swoją taneczną karierę, ale z tego co wiem to nie chciała stąd wyjeżdżać. Samolot mam jutro, z samego rana. Nie mogę tego przedłużać w nieskończoność i muszę jej to powiedzieć. Stanęliśmy na ciepłym jeszcze piasku i patrzyliśmy na zanikające ostatnie promienie słońca. Angela przymknęła oczy, a ja patrzyłem na nią z uwielbieniem. Tak bardzo chciałbym ją teraz pocałować i powiedzieć co czuję, ale nie chcę jej ranić. Może i wyjadę, ale będę wracał. Wracał do rodziny i do niej. Jest kobietą z którą chciałbym sobie ułożyć życie. Otworzyła oczy, więc teraz muszę jej powiedzieć. Teraz albo nigdy.
-Wenus?
-Jak ja jestem z Wenus to ty jesteś z Marsa-zaśmialiśmy się.
-Hmm... podoba mi się. Bruno Mars, takie wyjątkowe.
-Dobra, dobra skromnisiu. Mów co chciałeś.
-Angel, to nie będzie dla mnie ani trochę łatwe. Wiesz, że chcę coś w życiu osiągnąć i rozwijać swoją pasję. Tutaj nie mam do tego predyspozycji. Jutro wyjeżdżam do Los Angeles. Nie wiem na ile i nie wiem kiedy wrócę. Nie chcę cię tu zostawiać, ale mam nadzieję, że nie zerwiemy przez to kontaktu. Po prostu obojętnie co mnie tam spotka, wiedz, że nigdy o tobie nie zapomnę.
Po tych słowach, spojrzał na przyjaciółkę. Dostrzegł łzy, wypływające z jej oczu. Otarł je i mocno ją przytulił. Gładził dziewczynę po włosach, a ta się uspokajała. Kiedy się oderwała, spojrzała na niego.
-Bruno rozumiem. Wiesz, że zawsze cię wspierałam i mocno trzymałam za ciebie kciuki. Tym razem będzie tak samo, nie będę cię zatrzymywać. Leć i pokaż światu na co cię stać. Zrób to dla mnie i bądź pewien, że nigdy o tobie nie zapomnę.
Znów ją mocno przytulił i dostał zastrzyku energii, aby powiedzieć jej co czuję.
-Angela, jest jeszcze coś. Jesteśmy przyjaciółmi już od bardzo dawna. Tylko, ja nie potrafię być twoim przyjacielem. Chcę być twoim mężczyzną. Chcę być zawsze przy tobie, tulić cię, całować twoje usta i ocierać łzy. Pragnę jak niczego innego na świecie twojego szczęścia. Wiem, że nie powinienem tego mówić dzień przed moim wyjazdem, ale powinnaś to wiedzieć.
-Bruno, jesteś niemożliwy. Nie wiem co mam ci powiedzieć.
-Tylko jedno Kocham cię Angelo.
Pocałował ją na początku delikatnie, ale ona się nie odsunęła ani nie protestowała. Oddawała pocałunki i zatracili się w sobie zupełnie. Nic więcej w tej chwili się dla nich nie liczyło. Po tych wydarzeniach na ich wspaniałej plaży spędzili ze sobą jeszcze dużo czasu. Później Bruno jak zawsze odprowadził, tym razem już swoją dziewczynę, pod drzwi jej domu i poszedł do siebie. Był szczęśliwy jak nigdy dotąd i teraz głęboko wierzył w to, że kiedy tu wróci to jego miłość będzie czekać. Wtedy jeszcze nie wiedział jak bardzo się myli.

  • No to mamy prolog, mam nadzieję, że się wam spodobał. Liczę na wasze komentarze. Pozdrawiam kochani :*


3 komentarze:

  1. Doskonały prolog. Jeju Bruno jest taki słodki, razem z Angela. Dobrze, że jej wyznał to co czuje. Fajną ksywkę wymyślił-Wenus. Cieszę sie, ze piszesz 3 opowiadanie, uwielbiam Twoja twórczość. Czekam na 1 rozdział i pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski ! To opowiadanie zdecydowanie jest moim MUST READ !
    Ahh no tak dzięki kochana za obserwację i komentarz, to niezwykle motywujące ! <3
    Ps. Wpadaj w środę, a tymczasem lecę czytać rozdziały !! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń