sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 2

Obudziłam się, bo wyczułam przyjemny zapach, wydostający się z kuchni. Od razu tam pomaszerowałam i ujrzałam moją przyjaciółkę Susan, która coś przygotowywała. Uśmiechnęłam się i usiadłam na krzesełku. Ta jak tylko w końcu mnie zauważyła, wskazała palcem na drzwi łazienki. Oznaczało to, że najpierw musiałam się ogarnąć. Pokazałam jej język, na co ona pokręciła zrezygnowana głową i pobiegłam do pomieszczenia wcześniej wspomnianego. Spojrzałam w lustro i się przestraszyłam. Włosy w totalnym nieładzie i podkrążone oczy. W końcu przepłakałam całą noc w ramionach przyjaciółki, więc czego mogłam się spodziewać. Jak najszybciej umiałam, ogarnęłam się i czułam jak głód coraz bardziej daje się we znaki. Szybko przebiegłam dystans z łazienki do kuchni i ponownie zajęłam miejsce przy stole, gdzie czekało już na mnie śniadanie. Zaczęłam wcinać moje ulubione gofry z truskawkami i patrzyłam z zainteresowaniem na Susan, która cały czas pisała z kimś na telefonie, nie zwracając na mnie uwagi. Postanowiłam się tym nie przejmować i zajadając poranny posiłek, myślałam o tym co wczoraj się wydarzyło. Co zrobiłby Bruno, gdybym nie uciekła? Jak zareagowałby na to co było przyczyną mojego wyjazdu i zerwania z nim kontaktu? Doszłam do wniosku, że moja ucieczka była głupia. Powinnam była mu wszystko wytłumaczyć i chociaż dać do zrozumienia, że wciąż mu ufam jak nikomu innemu i że strasznie tego wszystkiego żałuje. Po takim czymś może zostalibyśmy chociaż przyjaciółmi? Strasznie mi go brakuje. Brakuje mi naszych rozmów, żartów i szalonych wybryków. Miło czasami usiąść w ciszy i powspominać te stare czasy. Gdyby teraz jakimś cudem Bruno pojawił się znów naprzeciw mnie to wytłumaczyłabym mu wszystko i liczyła na wybaczenie. Nie chcę zbyt wiele. Wystarczy mi, że znów bylibyśmy przyjaciółmi. Nawet mimo tego, że moje serce na jego widok robi fikołki i bije szybciej, a w brzuchu pojawia się stado motyli. Susan przerwała mi moje myśli, machając przed twarzą dłonią. Otrząsnęłam się i spojrzałam na nią.
-No nareszcie, zawiesiłaś się, a ja mam bardzo ważne pytanie-uśmiechnęła się szeroko.
-Jakie?
-Idziemy na plażę?-miała cwaną minę i od razu wyczułam, że jest w tym jakiś haczyk.
-Same?
-Nie ze znajomymi, których poznasz dzisiaj jak się zgodzisz.
-Niech zgadnę to Hooligani?
-Skąd wiesz?
-Znam cię Susan to wystarczy. Bruno też będzie?
-Raczej tak-spojrzała na mnie niepewnie.
Nastała cisza, a ja rozważałam wszystkie za i przeciw.
-No dobra zgoda.
-Co, zgodziłaś się? Angela ty masz gorączkę?-dotknęła mojego czoła.
-Nie po prostu się zgodziłam.
-To świetnie-zaczęła skakać i piszczeć jak wariatka.
Odstawiłam talerz i poszłam do małego salonu, gdzie włączyłam telewizor. Zaczęłam się zastanawiać co ubrać. Wiadomo na plażę strój kąpielowy, ale co na górę? Moje myśli zaczęły odpływać znów do Hawajczyka. Ciekawe jak będzie wyglądał i co zrobi jak mnie znów zobaczy. Jak na złość z telewizora zaczęła wydostawać się jego piosenka "Grenade". Wpatrzyłam się w ekran telewizora i nie spuszczałam wzroku z niego. Jeszcze ten garnitur, który ma na sobie w teledysku nie pozwalał mi racjonalnie myśleć.
***
Wchodząc do salonu już z daleka usłyszałam śpiewającego Bruna. Angela siedziała i jak zaczarowana wpatrywała się w ekran, nawet nie zwracała na mnie uwagi. Ona go wciąż kocha i wiem, że bez niego nie da sobie rady. Dlatego właśnie mój plan jest słuszny i musi zostać wykonany. Wplątani w niego są Eric i Philip, którzy postanowili mi pomóc. Korzystając z tego, że Angela była zajęta, napisałam wiadomość do Phila.
Zgodziła się, teraz twoja kolej na wyciągnięcie Bruna.
                                                                              Susan.
Czekałam dłuższą chwilę na jego odpowiedź. 
Zaraz u niego będę ;)
                            Philip.
Uśmiechnęłam się pod nosem i przysiadłam do przyjaciółki, która nawet się nie spodziewała mojego planu. To bardzo mnie cieszyło, niczego nie pragnę tak bardzo jak szczęścia tej kochanej wariatki.
***
Otworzyłem oczy i chciałem wstać, ale ogromny ból głowy mi w tym przeszkodził. Wczoraj za dużo wypiłem, czego teraz czuję skutki. Podreptałem do kuchni, wziąłem tabletkę i popiłem wodą. Chciałem w spokoju znów położyć się spać, ale usłyszałem pukanie w drzwi. Poszedłem niechętnie otworzyć, a od progu przywitał mnie jak zwykle uśmiechnięty Phil.
-Czego chcesz-warknąłem, wpuszczając go do środka.
-Widzę, że ktoś popił i teraz ma kaca. Jest Jessica?
-Nie ma.
-To nawet lepiej. Mam propozycję nie do odrzucenia. 
-Jaką?-spojrzałem na niego i przetarłem oczy.
-Zbieraj się i jedziemy na plażę z ekipą.
-Co, ale...
-Żadnego ale, to ci dobrze zrobi.
Nie chciałem się z nim kłócić, więc posłusznie udałem się do łazienki, w celu ogarnięcia się. Po niecałych dwudziestu minutach jechaliśmy już w kierunku plaży. Jedno mi nie dawało spokoju, więc musiałem o to zapytać mojego przyjaciela.
-Kto tam będzie?
-Chłopaki, moja żona z dziećmi i niespodzianka.
-Słucham jaka niespodzianka?
-Zobaczysz-odpowiedział tajemniczo.
Teraz mi to nie dawało spokoju. Czyżby chodziło o Angelę? Nie to niemożliwe, a może jednak? Byłbym w stanie jej wszystko wybaczyć. W końcu dużo wycierpiała, a mnie nie było przy niej. To ja powinienem był ją przepraszać. Jak to naprawdę ona będzie na tej plaży to przysięgam, że pierwsze co zrobię to ją wezmę w ramiona i powiem ile dla mnie znaczy. 
*** 
Ja, Susan i reszta ekipy czekaliśmy już tylko na Phila i Bruna. Zdążyłam się już ze wszystkimi zapoznać i są genialni. Czuję, że stali się już moimi dobrymi przyjaciółmi. Są bardzo zwariowani, ale przynajmniej w ich towarzystwie nie ma nudno. Szczególny kontakt złapałam z Urbaną i dziećmi. Takie słodkie szkraby. W tym momencie dostrzegłam uśmiechającego się Lawrenca i Hernandeza zmierzających w naszą stronę. Bruno szeroko się uśmiechał i na mnie patrzył. Ja poczułam, że się rumienię i nogi się pode mną uginają. W końcu do nas dotarli i ze wszystkimi się przywitali. Ku mojemu zdziwieniu Bruno mocno mnie przytulił na powitanie, a po moim ciele przeszły ciarki. Czułam jak jego silne, męskie ramiona mnie otulają i jeszcze chwila i rzucę się na niego. Strasznie mi brakowało zapachu jego perfum i jego dotyku. To była najpiękniejsza chwila od bardzo dawna w moim życiu. Po chwili Bruno się odsunął i spojrzał na mnie. Chciałam mu powiedzieć o wszystkim, ale mnie powstrzymał.
-Nic nie mów. Ja wszystko wiem i cieszę się, że tu jesteś.
Uśmiechnęłam się i niekontrolowanie po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy. Hawajczyk widząc to otarł je i ucałował moje czoło i dłonie od wewnętrznej strony. Na mojej skórze poczułam ciepło jego ust, co wywołało drgawki. Po chwili Mulat na mnie spojrzał i powiedział do ucha.
-Zostańmy znów przyjaciółmi-ledwo co się opanowałam czując jego bliskość.
W odpowiedzi się uśmiechnęłam i chciałam z Brunem spędzić parę chwil, ale Urbana postanowiła, że musi mi powiedzieć coś ważnego. Rozłączyliśmy się. Dziewczyny i dzieci siedziały na kocach i rozmawiały o babskich sprawach. Natomiast chłopcy co jakiś czas kąpali się w wodzie lub chodzili do baru po drinki. Zauważyłam, że Peter cały czas na mnie zerka, co mnie onieśmielało. Znów mogłam być szczęśliwa i miałam powód do uśmiechu. Nawet nie jestem w stanie uzasadnić mojego szczęścia w tej chwili. Nawet nie wiedząc kiedy, zostałam sama na kocu. Postanowiłam z tego skorzystać i zakładając okulary na nos, poczęłam się opalać. Mój spokój jednak nie trwał za długo, bo po chwili poczułam jak coś mokrego na mnie opada i zasłania mi słońce. Otworzyłam oczy, a nade mną leżał Bruno. Opierał się na rękach, które położył po obu stronach mojej głowy i wpatrywał się we mnie tym swoim cwanym uśmieszkiem.
-Bruno ziąbisz mnie, jesteś cały mokry-ten zaczął się śmiać i nie dawał za wygraną.
-Kochanie nie wyrywaj się tak. To tylko woda-powiedział z uśmiechem.
-Złaź szczurze.
-Co powiedziałaś?
-Nazwałam się szczurem.
Już po chwili żałowałam swoich słów, bo Bruno wziął mnie na ręce i szedł w kierunku wody. Na nic się zdały moje błagania i wyrywania. Bruno jest o wiele razy ode mnie silniejszy i podniesienie mnie dla niego to pestka. Wskoczył ze mną na rękach do wody i zaczął mnie chlapać. Ja nie dawałam za wygraną i mu oddawałam. Po chwili złapał mnie za obie ręce i ucałował mój policzek. To było takie niespodziewane i nie mogłam się oprzeć jego cudownym oczom. Poczułam jego ciepłe dłonie na mojej tali i to jak uniósł mnie. Ja wyczułam jego zamiary i otoczyłam go moimi nogami co nie umożliwiało mu podtopienie mnie.
-Skąd wiedziałaś?-zapytał unosząc brew.
-Znam cię wariacie. 
Wyszliśmy z wody w ciszy, trzymając się za ręce i uśmiechaliśmy się do siebie. Podeszliśmy do naszych przyjaciół, a Bruno korzystając z chwili mojej nieuwagi znów ucałował mój policzek. Przypomniały mi się nasze wspólne chwile. Bruno tak bardzo często robił i muszę przyznać to bardzo słodkie. Na plaży siedzieliśmy do wieczora, ale kiedyś musiał nastąpić czas pożegnań. Susan pojechała z Erickiem, więc musiałam iść na piechotę. Oczywiście pan Mars postanowił, że mnie odprowadzi. Odprowadził mnie pod same drzwi i ucałował ostatni raz już dzisiaj mój policzek.
-Dziękuje Bruno.
-Proszę, dobranoc i kolorowych snów.
-Dobranoc-miałam już wchodzić do mieszkania, ale głos Bruna mnie powstrzymał.
-Do zobaczenia Wenus.
Poszedł, a na moją twarz wpełzł szeroki uśmiech. Po wejściu do mieszkania zaczęłam skakać ze szczęścia i pełna radości spojrzałam w niebo na gwiazdy. W tej właśnie chwili zapomniałam o wszystkich smutkach i znów byłam szczęśliwa. Smutki spaliłam jak dmuchawiec i byłam pewna, że już nie wrócą.

  • Jest drugi rozdział. Mam nadzieję, że się spodobał i Pozdrawiam :*


5 komentarzy:

  1. oooo, ale super opowiadanie i naprawdę świetni się zapowiada <3 W ogóle to przecudownie piszesz tak, że nie mogę się od tego oderwać. Z niecierpliwościom czekam na następny rozdział :D :) :*
    Ps. Bruno jest tutaj taki słodki i cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo, że zajrzałaś i zostawiłaś komentarz :*

      Usuń
  2. Świetny rozdział! To opowiadanie jest genialne. Cieszę sie, ze Angela zgodziła sie iść na plaże i pogodziła sie z Brunem. Oni sa tacy słodcy. Uwielbiam ich. Mam nadzieje, ze wszystko się dobrze potoczy. Czekam na next i pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. UWIELBIAM ICH< CIEBIE I OPOWIADANIE !!!!
    OMG...<3
    Weny kochana !
    Czekam na cb tu i u siebie !
    <3
    Pozdrawiam.
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo kochana :* Natsępny rozdział się właśnie piszę, więc pojawi się dzisiaj wiczorem lub jutro ;)

      Usuń