niedziela, 10 kwietnia 2016

Epilog

Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze i jeszcze raz bardzo delikatnie przejechałam dłonią po cudownej, śnieżnobiałej sukni, która była szyta na miarę. Suknia miała dość długi tył, ale przód był specjalnie skrócony, aby w ten wyjątkowy dzień nawet chodzenie nie sprawiało zbytniego kłopotu. Nagle do środka weszła uśmiechnięta Urbana i Susan. Spojrzały na mnie i po chwili mocno uścisnęły.


-Dziewczyny, nie chcę przeszkadzać, ale musimy się zbierać-tata Bruna wszedł do środka i spojrzał na mnie.
-Twoi rodzice na pewno byliby z ciebie dumni. Zawsze wiedzieliśmy, że wasza wyjątkowa przyjaźń zakończy się małżeństwem. Jesteś wyjątkową dziewczyną i na pewno będziecie razem szczęśliwi-ucałował moje czoło.
Uśmiechnęłam się i go przytuliłam po czym złapałam za jego rękę i wyszliśmy, czekając na muzykę. To właśnie głowa rodziny Hernandez miała zaprowadzić mnie do ołtarza. Zawsze chciałam, aby zrobił to mój ojciec, ale to niestety nie jest możliwe. Bardzo brakuje mi w tym momencie rodziców, ale moi najbliżsi nie dają mi zbytnio tego odczuć. Nagle wszyscy goście w kościele powstali, a organistka zaczęła wygrywać marsz Mandelsona. To ta chwila, ruszyliśmy i zaczęliśmy zmierzać ku celu. Czułam, że z każdym kolejnym krokiem moje serce bije coraz szybciej, ale ulżyło mi kiedy spojrzałam na wprost siebie. Stał tam mężczyzna moich marzeń. Miał na sobie idealnie dopasowany garnitur, a jego loczki doskonale zostały przystrzyżone. Urbana i Phil jako drużby stali i obserwowali nasze uśmiechy. Kiedy doszliśmy ojciec Bruna podał mojemu już za chwilę mężowi moją dłoń i wyszeptał mu coś do ucha. Czułam jak Hawajczyk od razu silnie łapie moją rękę i z uśmiechem puszcza mi oczko. Odwróciliśmy się w stronę księdza i wszystko się zaczęło.
-Czy ty, Peterze Gene Hernandez bierzesz sobie za żonę Angelę Fox i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, dopóki śmierć was nie rozłączy?
-Tak-uśmiechnął się i mocniej ścisnął moją dłoń.
-Czy ty Angelo Fox bierzesz sobie za męża Petera Gene Hernandeza i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, dopóki śmierć was nie rozłączy?
-Tak.
-Może pan pocałować żoną.
Bruno odwrócił się w moją stronę i złożył na moich ustach namiętny, długi pocałunek. Nasi przyjaciele, znajomi i rodzina zaczęli klaskać i wykrzykiwać w naszą stronę gratulację. Złapaliśmy się za ręce i wyszliśmy szczęśliwi przed kościół. Spojrzeliśmy na siebie i przed wejściem do limuzyny, która miała nas zawieźć na wesele jeszcze raz obdarzyliśmy się czułym spojrzeniem i soczystym pocałunkiem. 

W ten oto sposób kończy się przygoda Marsa i Wenus, która na pewno długo utkwi nam w pamięci ♥

  • Coż mogę dodać, to już koniec tego opowiadania. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe, ale sami rozumiecie jeśli bym je ciągnęła w nieskończoność to w pewnym momencie zabrakło by mi na nie już pomysłów, weny i chęci, a nie chciałam psuć tego opowiadania. Przeżyliście z tymi bohaterami dużo wzlotów i upadków, więc ci którzy wytrwali ze mną do samego końca, zasłużyli na niespodziankę. Jednak to później, najpierw chciałabym wam z całego serduszka mocno podziękować. Dziękuje wam za każdy motywujący komentarz i każde wyświetlenie. Dziękuje za to, że mi doradzaliście i byliście tu razem ze mną. Gdyby nie wy, to opowiadanie nie miałoby sensu. Jeszcze raz wam dziękuje kochani i możecie być pewni, że nie do końca się z wami rozstaję. Mam dla was całkiem nowe opowiadanie, które mam nadzieję, również wam przypadnie do gustu. Nowe opowiadanie również będzie w roli głównej z naszym ukochanym Brunem. Niżej wam podam linka do strony, gdzie możecie znaleźć moje nowe wypociny. Oczywiście już jutro wstawię tam wam głównych bohaterów i prolog. 
  • http://tak-blisko-a-jednak-tak-daleko.blogspot.com/



3 komentarze:

  1. Epilog jest cudowny, jest wspaniałym zwieńczeniem owej historii i jestem szczęśliwa, że mogłam wraz z tobą i bohaterami przeżyć wszelkie rozterki z jakimi się borykali. Ono też pokazuje, że w życiu są sprawy, o które warto walczyć.
    Podsumuję tylko iż tak jak zakochałam się w tym opowiadaniu już od prologu tak nie odkochałam się w nim do teraz, w ogóle.:*
    Cóż więc, pozostaje mi życzyć naszej parze szczęścia na nowej drodze życia, a tobie ogromu weny na kolejne opowiadania, oczywiście widzimy się jutro u ciebie !! Już nie mogę się doczekać.;)
    Pozdrawiam i przy okazji zapraszam gorąco do mnie !
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Epilog cudowny i choć koniec jest już tego opowiadania nie jestem zawiedziona. Zrobiłaś co mogłaś by to opo było jedyne w swoim rodzaju i też takie jest. Podsumowując całą twoją twórczość jestem mile zaskoczona i uważam, że dobrze piszesz :) Twój styl na pewno się rozdział i już nie mogę się doczekać aż poznam twoją nową historię. Trzymaj się i niech wena będzie z tobą :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem w 100% szczęśliwa z tego cudownego zakończenia. Jest idealne i lepszego nie dało by się wymyślić ♥

    Bardzo polubiłam to opowiadanie, bohaterów, jak i twój zajebisty styl pisania. I oczywiście ciebie! Jesteś mega pozytywną osobą i bardzo cieszę się, że mogłam cię poznać :*** ♥

    Oczywiście muszę ci jeszcze wspomnieć, że miałam takiego banana na twarzy i zaciesz, gdy dowiedziałam się o kolejnym opowiadaniu napisanym przez ciebie, że aż mama spytała się mnie, czy się dobrze czuję XD Ale serio extra! Od razu lecę na nie :D

    Noo to żegnam cię zajebisty blogu! Na pewno na długo utkwi mi w głowie ta cudowna historia ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń