sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 17

Dobiegłem na plażę najszybciej jak się tylko dało. Zmęczony oparłem się o nogi, równocześnie rozglądając się za Angelą. Nigdzie jej nie widziałem, nie było po niej śladu. Straciłem nadzieję, ale nagle woda pod dość wysoką skałą dziwnie się poruszyła. Nie zastanawiając się dłużej po prostu wskoczyłem do wody i popłynąłem w to miejsce. Jakież było moje zdziwienia i równocześnie przerażenie, kiedy ujrzałem tam Wenus. Podpłynąłem do niej i złapałem ją za talię. Powoli wyprowadziłem ją z wody i delikatnie ułożyłem na piasku. Była nieprzytomna, słabo oddychała i nie była w stanie się przebudzić czy nawet drgnąć. Ku mojemu przerażeniu jej klatka piersiowa zaczęła opadać i nie wykonywać żadnego, jakiegokolwiek ruchu. Wykręciłem numer na pogotowie, a sam zacząłem ją reanimować. Nie wiem ile to wszystko trwało, ale w bardzo krótkim czasie już jechałem karetką i trzymałem za rękę moją ukochaną, która wciąż się nie przebudziła. Dotarliśmy do szpitala w bardzo szybkim tempie. Angelę zawieźli na salę, a mnie nie chcieli wpuścić. Załamany usiadłem na krześle i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Postanowiłem zadzwonić do Susan. Jest ona najlepszą przyjaciółką Angeli, a nie wiedziała nawet nic o jej poprzednim pobycie w szpitalu. Powinna teraz tu być. Z bijącym sercem wcisnąłem zieloną słuchawkę i czekałem dłuższą chwilę, aż Susan odbierze.
-Halo, Bruno coś się stało?
-Posłuchaj, musisz coś wiedzieć. Przyjedź do szpitala Św.Barbary.
-Co jest?-powiedziała z zaniepokojeniem dziewczyna.
-Angela jest w szpitalu.
-Zaraz tam będę.
***
Odłożyłam telefon na umywalkę i ponownie spojrzałam w lustro. Przecież to niemożliwe, co się stało, dlaczego akurat Angela? Ona jest dla mnie jak siostra, kiedyś jej przysięgałam, że nigdy nie zostawię jej samej, że nic jej się nie stanie. Złapałam się za głowę i zaczęłam krzyczeć do własnego odbicia. 
Zaczęłam się ogarniać i wybiegłam z domu, widok zamazały mi łzy wypływające z moich oczu. Czym prędzej wsiadłam do samochodu i ruszyłam w kierunku szpitala. Cholera, nawet nie wiem jak wiele złamałam przepisów drogowych, ale to nie jest teraz ważne. Kurwa! Jeszcze te głupie korki, Nie zastanawiając się nad tym co robię, wybiegłam z auta i zaczęłam biec przed siebie. Słyszałam przekleństwa innych kierowców i ich trąbienie. Mam ich wszystkich obecnie gdzieś, moja przyjaciółka jest w szpitalu. Ona zawsze była gotowa oddać za mnie życie, więc ja też mam obowiązek być teraz przy niej. Zdyszana dotarłam na miejsce i weszłam do windy. Wjechałam na odpowiednie piętro i ujrzałam załamanego Bruna. Podbiegłam do niego i dostrzegłam jego łzy. Wtuliłam się do niego i już całkiem dałam upust emocjom. Zaczęłam ryczeć jak głupia, a Bruno też nie powstrzymywał się przed tym. Musieliśmy się uspokoić, co zajęło nam 10 minut. Teraz to ja siedziałam na krześle i tępo wpatrywałam się w drzwi, za którymi Angela walczy o życie. Natomiast Mars chodził w te i wewte. Już nawet nie wiem, nie jestem w stanie określić ile tu czekamy. Musiałam w końcu zapytać Bruna o to co się stało.
-Bruno?-spojrzał na mnie-co się stało?
-Ona, ona chciała się zabić.
-Co, ale jak to, po co, dlaczego?
Nie chciałam w to wierzyć. Przecież Angela kocha życie. Niedawno dostała pracę, odzyskała swoją miłość w postaci Petera, to nie może być prawda.
-Susan ona już drugi raz jest w szpitalu. Jessica i ten cały Frank spowodowali jej wypadek samochodowy, w którym niestety straciła pamięć. Zaczęła powoli wracać do siebie, aż do dzisiaj. Wezwali mnie na komisariat, więc musiałem ją zostawić samą. Angela zostawiła list pożegnalny, była załamana tym, że nic nie pamięta. Kiedy wróciłem i odczytałem list, pierwsze co mi przyszło do głowy to plaża. Ona się chciała utopić, zdążyłem w ostatniej chwili-i tu załamał mu się głos. 
Nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić tego co teraz dzieje się w mojej głowie, nic z tego nie rozumiałam. Chciałam zadać kolejne pytanie, ale z sali wyszedł lekarz. Miał nie za wesołą minę. Podszedł do nas i ściągnął w ciszy rękawice. Z moich oczu znów zaczęły się wydostawać łzy. W końcu lekarz zabrał głos.
-Woda zalała ogromną część jej ciała, zdążyliśmy odratować najważniejsze narządy wewnętrzne, zwłaszcza płuca. Żyje i ma się dobrze. Oddycha już samodzielnie, serce nieprzerwanie biję i muszę stwierdzić, że to naprawdę cud, że udało się ją uratować. Obecnie jest w śpiączce, powinna się wybudzić za niedługo, ale tego niestety nie możemy być pewni.
No oczywiście zawsze znajdzie się jakieś cholerne ale. 
-Możemy wejść?
-Tak możecie.
Weszliśmy do sali i ujrzeliśmy jej bladą twarzyczkę. Taką bezbronną i delikatną istotkę, która tak wiele dla nas znaczy. Podeszłam i ucałowałam jej policzek, później złapałam powoli jej dłoń. Była taka zimna.
-A co jeśli się nie wybudzi?-ledwo co te słowa, przeszły mi przez gardło.
-To dzielna dziewczyna, da radę, zobaczysz. 
Bruno ucałował jej czoło i usiadł obok niej na łóżku. Siedzieliśmy u niej do wieczora. Bruno chciał, abym odpoczęła i kazał mi iść do domu. W razie czego ma zadzwonić. Do domu dotarłam powolnym spacerkiem, otworzyłam drzwi i zmęczona położyłam się na łóżku. Przed zaśnięciem jeszcze zobaczyłam nasze wspólne zdjęcie i wyszeptałam 'Nie zostawiaj mnie'. Potem zamknęłam powieki i zasnęłam.
***
Po wyjściu Susan położyłem się obok moje ukochanej, wciąż trzymając jej dłoń. Tak bardzo się o nią boję. Nie mogę jej stracić, to nie byłoby dla mnie do zniesienia. Najpewniej bez niej nie dałbym sobie rady. Nawet nie wiem kiedy z takimi przemyśleniami zasnąłem. 
  • No więc nieźle was przetrzymałam. Pewnie po takim długim oczekiwaniu będziecie chciały mnie zabić xD Więc co myślicie? Przyjmę każdą opinię. Tym razem chciałam napisać rozdział z punktu widzenia najlepszej przyjaciółki Angeli, więc bardzo zależy mi na waszych odczuciach czy to co napisałam da się czytać? Do następnego kochane i Pozdrawiam ♥ :*





7 komentarzy:

  1. Oczywiscie ze da sie to czytac :) Mysle ze opowiadania z kilku perspektyw sa w pewnien sposob ciekawsze, poniewaz mozemy blizej poznac innych uczestnikow. Ja natomiast jedno opo pisalam z perspektywy dwoch osob i mi to nie wychodzilo dlatego teraz skupiam ske tylko i wylacznie na jednej personie :)
    Odcinek mi sie podoba i choc chcialabym juz wiecej wiem ze musze poczekac. Ale za to zapraszam ciebie jutro na mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ślicznie :*
      Ps. Oczywiście, że wpadnę do ciebie jutro na bloga ;)

      Usuń
  2. Za ten odcinek to cię nie zabiję <3 Zajebisty へ-へ I jeszcze się pytasz, czy da się to czytać? Bomba! Czy już ci mówiłam, że w opisywaniu emocji jesteś niezastąpiona, najlepsza! <3 Przeważnie na twoich odcinkach płaczę i tym razem nie było inaczej XDDD (Te wyznania)
    Ulga, że Bruno ją znalazł i że jeszcze oddychała. Ale jak ten lekarz wyszedł taki smętny to serce przestało mi bić. Kurde już naprawdę myślałam, że nie udało się jej odratować. Genialne:*
    Kochana, czekam z niecierpliwowością na kolejny i pozdrawiam :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Dobrze, że ci się spodobał rozdział :*

      Usuń
  3. W końcu jesteś !!
    Pomysł z perspektywą Susan, jest świetny. Uwielbiam taki sposób ukazywania uczuć bohaterów bo, znacznie ułatwia on pokazanie świata ich oczami.:) Powiem ci szczerze, że ostatnie rozdziały są po prostu nie do opisania !! I oczywiście niecierpliwie czekam na następny ! Przy okazji zapraszam do mnie !!
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo :* Cieszę się, że perspektywa innych bohaterów została tak mile przyjęta ♥

      Usuń
  4. Długo mnie tu nie było i miałam do nadrobienia dwa ostatnie rozdziały, które bardzo mnie wzruszyły. Na poczatku chciałabym napisać, że pomysł pisania z punktu widzenia Susan był genialny, dzięki temu rozdział był jeszcze ciekawszy.
    Nie mogę przeboleć tego, że Angela nic nie pamiętała. Naprawdę, łzy same cisnęły mi się do oczu. Bruno też bardzo cierpiał... To takie smutne. Mam nadzieję, że limit smutku i złych wydarzeń został wyczerpany i będzie lepiej;). Naprawdę, zamarlam przez chwile, gdy wyszedł lekarz. Oby Angela się obudziła.
    Czekam na next i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń